Ile razy w życiu wypominamy sobie, że czegoś nie zrobiliśmy albo mogliśmy zrobić, ale w inny sposób?
Jak często rozdrapujemy rany z przeszłości jakimiś głupimi wspomnieniami, niszcząc w ten sposób naszą teraźniejszość?
Wracacie często myślami do swojego dzieciństwa? Ja tak. Siedzi to we mnie głęboko zakorzenione. Jestem DDA (dorosłym dzieckiem alkoholika). Chociaż nie wpisuje się we wszystkie wyznaczniki bycia owym DDA- między innymi nie szukam partnera podobnego do ojca <mój narzeczony nawet piwa nie lubi, o agresji również nie ma mowy>, jednak zaliczam się do tej grupy osób. Wspomnienia z dzieciństwa są jak zapalnik. Albo do mega doła, albo do awantury o byle co.
Czytając teraz poradniki uczące rozwoju, za każdym razem mocno się wkurzam, kiedy czytam o wybaczaniu. Ponoć, kiedy wybaczę wszystkim, którzy mnie zranili, moje życie stanie się lepsze. Póki co, uważam to za bull shit, może dorosnę do zmiany decyzji.
A szkoła? Jak często rozpamiętujecie wydarzenia z czasów szkolnych? A pierwsze miłości?
Ja rozpamiętuję sytuacje niedokończone, nie do końca wyjaśnione. Ktoś powiedział A, ale o B już nie pomyślał. I do dzisiaj zastanawiam się czasami, czy to była moja wina, że już nie kumpluje się z najlepszą kiedyś koleżanką? Dlaczego nasze drogi rozeszły się? Dzisiaj wyznaję zasadę kawa na ławę.
Żałujemy wyborów, jakich dokonaliśmy. Cholera, trzeba było iść do technikum, nie do liceum! Trzeba było przeprosić... Trzeba było.
Według mnie z przeszłości jednak możemy wyciągnąć wnioski, które przydadzą nam się w życiu obecnym. Jedno i drugie trzeba oddzielić też grubą kreską.
Moim sposobem na zapominanie o przeszłości jest spalanie. Na kartce papieru piszę, o czym chce zapomnieć. Nie są to całe eseje, ale słowa-klucze do przykrych wydarzeń. Spalam karteczkę powtarzając w myślach już do tego nie wrócę, nie przejdzie mi to przez myśl, nie będę się tym zadręczała.
Mimo wszystko, podoba mi się owa idea pogodzenia się z przeszłością. Będąc dorosłą osobą wiem, że wiele sytuacji nie miało ze mną bezpośredniej styczności, że nie chodziło o mnie. Dochodzę do wniosku, że pochopnie obwiniałam się o zbyt wiele.
Z przeszłością jest tak, że miesza nam w przyszłości. Pamiętaj, że teraźniejszość już jutro stanie się Twoją przeszłością. Czy będziesz jej żałował?
Każdy koniec to nowy początek.
Całusy,
M.
Ps. Każdy komentarz jest dla mnie bardzo cenny. Wiem wtedy, że nie piszę tego tylko dla siebie i dla ewentualnie moich dwóch kotów :)