Image Map

18 listopada 2013

Wyścig (2013). Recenzja filmu


Jak w każdą sobotę pani M. i pan M. kminili, co by tu ze sobą zrobić. Padło na kino. Padło na Wyścig.

Nie musisz być fanem formuły 1. Nie musisz nawet kochać sportu. Nie musisz wiedzieć, kim byli Niki Lauda i James Hunt. Ten film to opowieść o rywalizacji, walce z porażką, ale i <mimo wszystko> o pięknej przyjaźni.

Wyścig jest filmem biograficznym poświęconym Nikiemu Lauda. Jego rywalem w wyścigach jest James Hunt.

Niki- perfekcjonista, dobry kierowca, rozważny. James- szaleniec i playboy. Tych dwóch na torze nie ma sobie równych. 

Film poprowadzony jest tak, że widz niemal zmuszony jest do opowiedzenia się po którejś ze stron. Jak to w sporcie wybieramy, za kogo trzymamy kciuki. 

Nie będę Wam tutaj streszczała całej fabuły. Najważniejszym jednak wątkiem w całym filmie jest to, że Niki ma bardzo groźny wypadek na torze. Jak wykorzystuje to James? Oczywiście wygrywa wszystkie wyścigi, bo Niki nie jest już dla niego zagrożeniem. Do czasu, gdy Niki wychodzi ze szpitala i ponownie staje do szaleńczej rywalizacji. Kto zdobędzie tytuł mistrza świata?

Wzruszające sceny pokazują jednak, że James mimo nazywania Nikiego szczurem, bardzo go szanował <potwierdza to chociażby scena, w której James daje w zęby dziennikarzowi za chamskie pytania w stronę Nikiego>. Scena, w której Niki staje pomiędzy wyborem: szczęście u boku żony czy groźba kolejnego wypadku? Aż w końcu scena końcowa, gdzie ci dwaj niemal mówią sobie <na swój sposób> że się lubią. 

Film pokazuje też, jak ciężką walkę psychiczną toczy sportowiec po wykluczeniu go przez wypadek ze współzawodnictwa. 

Najlepszym cytatem, jaki zapamiętałam z filmu, był cytat o szczęściu. Wypowiedział go Niki tuż po swoim ślubie. Człowiek, który był zawsze na maksa skupiony i poważny, staje zamyślony w oknie i mówi:

Jestem szczęśliwy. Ale szczęście to mój wróg. Teraz wiem, że mam coś do stracenia. Szczęście to strach. 

Gorąca polecam Wam ten film. Nie zmarnujecie pieniędzy.

Całusy,
M.




Ps. Każdy komentarz jest dla mnie bardzo cenny. Wiem wtedy, że nie piszę tego tylko dla siebie i dla ewentualnie moich dwóch kotów :)

16 listopada 2013

Jakie seriale na zrelaksowanie się Wam polecę?

Nie, nie oglądam telewizji. Tak, oglądam seriale :D Dlatego, gdyż już posprzątacie dom na błysk polecę Wam seriale, które spokojnie możecie znaleźć w sieci. Lecimy!


New girl poznałam przed Świętami Bożego Narodzenia. Wszystko było już przygotowane do owych świąt, dlatego usiadłam przed komputerem w poszukiwaniu jakiegoś pozytywnego serialu. I znalazłam! Od razu polubiłam Jess i chłopaków, z którymi mieszka. Od zawsze marzyłam o takim mieszkanku ze współlokatorami, dlatego fabuła od razu przypadła mi do gustu. Nie muszę chyba wspominać, że trzymałam kciuki, żeby Jess związała się z Nickiem? :D Serial jest mega śmieszny. Z każdym kolejnym sezonem nie traci na wartości. Jest moim ulubionym , dlatego bardzo, BARDZO polecam!


Jak poznałem Waszą matkę chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Obecnie emitowany jest ostatni sezon. Nie oglądam serialu od jego początku, a do oglądania go zachęcił mnie mój narzeczony. Serial coś trochę na wzór "Przyjaciół", jednak na bank, nie jest od niego lepszy :) Chociaż ostatni sezon jest momentami nudny, jak flaki z olejem to jednak ma "zrywy" śmiesznych momentów.


Tak, tak. Wiem! Pewnie teraz pukacie się w głowę, czy ja nie jestem "za duża" na taki serial. Już się bronie! Otóż, za moich czasów <widzicie już przed oczami dinozaura?> nie było seriali typowo dla nastolatek. Po zniknięciu z anteny Mody na Sukces, tzn. yyyyy Plotkary, musiałam jakoś zapełnić pustkę :D Padło na Dzienniki Carrie. Mowa oczywiście o tym, co było przed Seksem w Wielkim Mieście. Wątki miłosne, życiowe wybory. Szukałam też zastępstwa dla serialu, którego więcej już chyba nie będą kręcili, mianowicie mowa tu o Jane by design, który zakończono po 1 sezonie. Na dodatek serial porzucono, gdy tak naprawdę wątki zaczęły się zbliżać do rozwiązania. Pozostawiono więc widzów z domysłami.


Żeby nie było, polskim serialem nie pogardzę. Przepis na życie oglądam dopiero od... 4 sezonu :P Podoba mi się, że jest taki kolorowy w porównaniu z innymi polskimi serialami. Chociaż ci, którzy oglądają go dłużej twierdzą, że fabuła staje się już wymuszona i nudna.




Serial, który w zasadzie nie wiadomo do końca, czy się skończył, czy nie to United states of Tara. POLECAM! Jest strasznie zakręcony, ponieważ główna bohaterka, <a raczej bohaterki...> Tara cierpi na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości. W całkiem inną osobę zamienia się za każdym razem, kiedy tylko jest zestresowana. Poza tym ma syna geja, 
dziwną córkę i męża, który momentami ze wszystkimi problemami zostaje sam. Genialna rola Toni Collette, za którą dostała Złoty Glob!

Polecicie coś od siebie?



Całusy,
M.




Ps. Każdy komentarz jest dla mnie bardzo cenny. Wiem wtedy, że nie piszę tego tylko dla siebie i dla ewentualnie moich dwóch kotów :)